Spojrzałam na Jade przenikliwym wzrokiem. Sama nie miałam już zbytnio siły, po tej dzikiej imprezie.
- Gadaj - zarządziłam.
- Nic nie było - wzruszyła ramionami. - Gadaliśmy, potem nie chciałam leżeć sama, a bluzka Nialla była jako piżama.
- Chętnie bym podjęła dalszą dyskusję, ale mi się nie chce. Idę po żelki, moje narkotyki. Chłopcy znowu zaczynają pracę, więc muszę mieć troche pocieszenia. - stwierdziłam.
W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech dziewczyny.
***
Wraz z moim wejściem do sklepiku zadzwonił dzwoneczek.
- Nienawidzę dzwoneczków - mruknęłam sama do siebie.
Poszłam do lady i wzięłam Haribo.
- Dzień dobry - odezwał się młody sprzedawca za ladą.
- Nienawidzę ludzi - mruknęłam ponownie, ignorując jego wypowiedź.
- Jak ci na imię? - zapytał. - Conor.
- A co ty? Glina? - burknęłam podejrzliwie. - Rosalie. Dawaj żelki.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Jego brązowe włosy były postawione na żel, a zielone oczy wręcz tryskały energią. Ta, energią. Sprzedawca.
- Chciałabyś pójść na kawę? - zapytał.
- Nie, nie chciałabym, mam chłopaka - skłamałam.
- Przyjdźcie razem - uh, ta jego wesołość.
- Nie. Daj mi te żelki.
- Wiesz że to mój sklep? Jeśli przyjdziecie na to spotkanie dam ci 5 paczek.
- okej - mruknęłam już nieco znudzona, a on wręczył mi moje uzależnienie.
- Dziś o piętnastej! - wrzasnął gdy wychodziłam.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić, frajerze! - krzyknęłam na odchodne i trzasnęłam z całej siły drzwiami.
Jade
Siedziałam u siebie w domu. Na szczęście, taty nie było. Ostatnio rzadko bywa w domu.
Oglądałam telewizję gdy mój telefon zawibrował.
Od: Niall
Hej, co tam u ciebie? Nudzi mi się.
Do: Niall
A ty nie jedziesz samochodem? O.o
Od: Niall
Jadę :P Na... Czekaj, co to było... Ten, no. Wywiad! :D
Do: Niall
No to ze mną nie pisz xD
Od: Niall
Jak ty piszesz to ja z kultury odpisuję ;-; xd
Do: Niall
Tylko uważaj.
Do: Niall
Halo! Nie rób sobie jaj.
Do: Niall
Jeśli nie odpiszesz to mam focha. Stało się coś?
Do: Niall
Ej, no człeku! Nie wiem czy miałeś wypadek czy co...
Po tej niedokończonej rozmowie postanowiłam do niego zadzwonić, jednak włączyła się sekretarka.
Nie miałam jak do niego zadzwonić, więc zdecydowałam że będę miała przy sobie telefon, gdyby jednak się odezwał.
Stwierdziłam że pójdę potańczyć. Dawno tego nie robiłam. Nie miałam czasu, a moja grupa taneczna się rozpadła.
Ubrałam się w dresy, full cap'a, i normalną bluzkę. Moje kolorowe, falowane włosy przerzuciłam na bok.
Z cichym westchnięciem i telefonem przy uchu opuściłam dom. Niall nie odbierał a ja się martwiłam.
Trzydzieści minut później byłam już na sali. Rzuciłam torbę w kąt, i włączyłam muzykę.
Ogólnie tańczyłam hip-hop. Jest to taniec energiczny.
Całkowicie wczułam się w muzykę. Nawet się nie zorientowałam, kiedy minęły dwie godziny.
Cała zgrzana przebrałam się, i już miałam wychodzić kiedy odezwał się mój telefon.
- Halo? - zapytałam.
- Hej, Jades [czyt. Dżejds] gdzie jesteś? - zapytała Rosalie.
- Na sali, tańczę, a co?
- Jedź szybko do londyńskiego szpitala Rude Acres. Niall miał wypadek. - odezwała się.
Przeklnęłam pod nosem i wybiegłam z budynku.
Cała mokra wpadłam do szpitala, ponieważ podczas mojego biegu padał deszcz. Zdecydowanie muszę zdać na prawo jazdy.
Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu recepcji. Białe ściany szpitala, i ten specyficzny zapach doporwadzały mnie do mdłości.
Usłyszałam jakieś krzyki. Okazało się, że wbiegłam tylnym wejściem, a u głównego wrzeszczały fanki.
- Przepraszam bardzo, w jakiej sali leży Niall James Horan? - zapytałam kobietę siedzącą za ladą.
- A kim pani jest?
- Jego przyjaciółką - odparłam.
Kobieta spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Wzywam ochronę. - powiedziała ze stoickim spokojem.
- Ale ja naprawdę nie jestem fanką!
Pokręciła głową. Głupia baba. Wybrałam numer Rosalie, a ta niemal natychmiast odebrała.
- Gdzie jesteś?
- Koło recepcji, ale...
- A, okej, idę - przerwała mi i się rozłączyła.
Zerkałam nerwowo na windę, z której w końcu wyszła brunetka.
- Ty - wskazała na dziewczynę za ladą - Ona jest ze mną. Zdaje mi się, że ci o tym mówiłam.
Speszona kobieta dała mi jakąś plakietkę i ze złością w oczach patrzyła jak odchodzę.
- Co się stało? - zapytałam Rose.
- Z tego co mówi lekarz, to Niall jest narazie w śpiączce. Jeśli się wybudzi to...
- Jeśli? - zapytałam.
- Mhm - mruknęła niechętnie Ross.
- A kto to jest? - zapytałam wskazując na jakąś kobietę, chyba po 40.
- Mama Niallera. Prosiła żebyś z nią porozmawiała.
Przełknęłam ogromną gulę w gardle i do niej podeszłam.
-------------------------------------------------*
- A co ty? Glina? - burknęłam podejrzliwie. - Rosalie. Dawaj żelki.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Jego brązowe włosy były postawione na żel, a zielone oczy wręcz tryskały energią. Ta, energią. Sprzedawca.
- Chciałabyś pójść na kawę? - zapytał.
- Nie, nie chciałabym, mam chłopaka - skłamałam.
- Przyjdźcie razem - uh, ta jego wesołość.
- Nie. Daj mi te żelki.
- Wiesz że to mój sklep? Jeśli przyjdziecie na to spotkanie dam ci 5 paczek.
- okej - mruknęłam już nieco znudzona, a on wręczył mi moje uzależnienie.
- Dziś o piętnastej! - wrzasnął gdy wychodziłam.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić, frajerze! - krzyknęłam na odchodne i trzasnęłam z całej siły drzwiami.
***
- Ja? Ja twoim chłopakiem? Chętnie - zaśmiał się Zayn, a ja byłam pewna że żartował.
- Na niby, deklu. Żeby ten Colos się odczepił.
- Ale wiesz, że jak media nas zobaczą, to...
Nie zdołał dokończyć, ponieważ bezczelnie mu przerwałam.
- Wiem. Tylko dwie godziny. Proszę.
- Ale co będę musiał robić? - zapytał zdezorientowany.
- Nie wiem, czasem mnie obejmiesz czy coś
- A całowanie? - zapytał po czym poruszył sugestywnie brwiami, na co się zaśmiałam.
Byłam pewna, że żartuje. Jednak, w głębi serca, nie chciałam by to był żart.
- W policzek - odparłam - Jeśli już - dodałam szybko. - Nie wiem, rób co chcesz, byle by uwierzył że jesteśmy razem.
Chłopak śmiał się pod nosem, jednak pokiwał głową.
- Wiesz co masz robić? - zapytałam jeszcze raz Malika gdy staliśmy przed kawiarnią.
- Nie jestem aż taki głupi jak ty.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi uśmiechając się sztucznie.
Zayn złapał mnie za rękę.
- Rosalie, a jednak jesteś. A to? - zapytał Conot.
- Mój chłopak - mruknęłam, a na słowo chłopak pokazałam Zaynowi znak rzygania, tak by Conot nie widział.
- Conor, miło mi cię poznać.
Zayn zawachał się chwilę jednak po chwili zaczął realizować plan.
- Zostaw moją dziewczynę w spokoju, albo pożałujesz. Nie lubię, gdy ktoś mnie wkurza.
Ahh...Conor.
ConoR zmierzył Malika wzrokiem.
- Nie jesteście razem - stwierdził.
- Chyba sama wiem, w kim się zakochałam.
- W Zaynie Maliku? Myślisz że go nie znam? Nie umówiłby się z takim kimś jak ty.
W tym momencie Zayn przyłożył mu w nos.
- Ja to miałam zrobić! - krzyknęłam wyrzucając ręce w górę.
- Nie znasz mnie - wysyczał Zayn do ucha Conora, i odszedł.
Podeszłam do Conora, i pomogłam mu wstać. Już miał się odezwać, kiedy przyłożyłam mu w szczękę.
- Moja kolej - uśmiechnęłam się i pobiegłam za Zaynem.
- Nikt mnie nie będzie oceniał! - krzyczał Malik wymachując rękami.
- Masz racje! Tępy debil nie zapłacił mi!
- Czekaj, co? - zapytał Zayn przystając na chwilę.
- No bo Sronor mówił, że jak przyjdę to da mi pięć paczek żelków - zaczęłam - Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest takim psycholem...
- Boże, Rose... - zaśmiał się zażenowany chłopak - Ja mogłem ci kupić te twoje żelki...
- Na niby, deklu. Żeby ten Colos się odczepił.
- Ale wiesz, że jak media nas zobaczą, to...
Nie zdołał dokończyć, ponieważ bezczelnie mu przerwałam.
- Wiem. Tylko dwie godziny. Proszę.
- Ale co będę musiał robić? - zapytał zdezorientowany.
- Nie wiem, czasem mnie obejmiesz czy coś
- A całowanie? - zapytał po czym poruszył sugestywnie brwiami, na co się zaśmiałam.
Byłam pewna, że żartuje. Jednak, w głębi serca, nie chciałam by to był żart.
- W policzek - odparłam - Jeśli już - dodałam szybko. - Nie wiem, rób co chcesz, byle by uwierzył że jesteśmy razem.
Chłopak śmiał się pod nosem, jednak pokiwał głową.
- Wiesz co masz robić? - zapytałam jeszcze raz Malika gdy staliśmy przed kawiarnią.
- Nie jestem aż taki głupi jak ty.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi uśmiechając się sztucznie.
Zayn złapał mnie za rękę.
- Rosalie, a jednak jesteś. A to? - zapytał Conot.
- Mój chłopak - mruknęłam, a na słowo chłopak pokazałam Zaynowi znak rzygania, tak by Conot nie widział.
- Conor, miło mi cię poznać.
Zayn zawachał się chwilę jednak po chwili zaczął realizować plan.
- Zostaw moją dziewczynę w spokoju, albo pożałujesz. Nie lubię, gdy ktoś mnie wkurza.
Ahh...Conor.
ConoR zmierzył Malika wzrokiem.
- Nie jesteście razem - stwierdził.
- Chyba sama wiem, w kim się zakochałam.
- W Zaynie Maliku? Myślisz że go nie znam? Nie umówiłby się z takim kimś jak ty.
W tym momencie Zayn przyłożył mu w nos.
- Ja to miałam zrobić! - krzyknęłam wyrzucając ręce w górę.
- Nie znasz mnie - wysyczał Zayn do ucha Conora, i odszedł.
Podeszłam do Conora, i pomogłam mu wstać. Już miał się odezwać, kiedy przyłożyłam mu w szczękę.
- Moja kolej - uśmiechnęłam się i pobiegłam za Zaynem.
- Nikt mnie nie będzie oceniał! - krzyczał Malik wymachując rękami.
- Masz racje! Tępy debil nie zapłacił mi!
- Czekaj, co? - zapytał Zayn przystając na chwilę.
- No bo Sronor mówił, że jak przyjdę to da mi pięć paczek żelków - zaczęłam - Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest takim psycholem...
- Boże, Rose... - zaśmiał się zażenowany chłopak - Ja mogłem ci kupić te twoje żelki...
Siedziałam u siebie w domu. Na szczęście, taty nie było. Ostatnio rzadko bywa w domu.
Oglądałam telewizję gdy mój telefon zawibrował.
Od: Niall
Hej, co tam u ciebie? Nudzi mi się.
Do: Niall
A ty nie jedziesz samochodem? O.o
Od: Niall
Jadę :P Na... Czekaj, co to było... Ten, no. Wywiad! :D
Do: Niall
No to ze mną nie pisz xD
Od: Niall
Jak ty piszesz to ja z kultury odpisuję ;-; xd
Do: Niall
Tylko uważaj.
Do: Niall
Halo! Nie rób sobie jaj.
Do: Niall
Jeśli nie odpiszesz to mam focha. Stało się coś?
Do: Niall
Ej, no człeku! Nie wiem czy miałeś wypadek czy co...
Po tej niedokończonej rozmowie postanowiłam do niego zadzwonić, jednak włączyła się sekretarka.
Nie miałam jak do niego zadzwonić, więc zdecydowałam że będę miała przy sobie telefon, gdyby jednak się odezwał.
Stwierdziłam że pójdę potańczyć. Dawno tego nie robiłam. Nie miałam czasu, a moja grupa taneczna się rozpadła.
Ubrałam się w dresy, full cap'a, i normalną bluzkę. Moje kolorowe, falowane włosy przerzuciłam na bok.
Z cichym westchnięciem i telefonem przy uchu opuściłam dom. Niall nie odbierał a ja się martwiłam.
Trzydzieści minut później byłam już na sali. Rzuciłam torbę w kąt, i włączyłam muzykę.
Ogólnie tańczyłam hip-hop. Jest to taniec energiczny.
Całkowicie wczułam się w muzykę. Nawet się nie zorientowałam, kiedy minęły dwie godziny.
Cała zgrzana przebrałam się, i już miałam wychodzić kiedy odezwał się mój telefon.
- Halo? - zapytałam.
- Hej, Jades [czyt. Dżejds] gdzie jesteś? - zapytała Rosalie.
- Na sali, tańczę, a co?
- Jedź szybko do londyńskiego szpitala Rude Acres. Niall miał wypadek. - odezwała się.
Przeklnęłam pod nosem i wybiegłam z budynku.
Cała mokra wpadłam do szpitala, ponieważ podczas mojego biegu padał deszcz. Zdecydowanie muszę zdać na prawo jazdy.
Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu recepcji. Białe ściany szpitala, i ten specyficzny zapach doporwadzały mnie do mdłości.
Usłyszałam jakieś krzyki. Okazało się, że wbiegłam tylnym wejściem, a u głównego wrzeszczały fanki.
- Przepraszam bardzo, w jakiej sali leży Niall James Horan? - zapytałam kobietę siedzącą za ladą.
- A kim pani jest?
- Jego przyjaciółką - odparłam.
Kobieta spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Wzywam ochronę. - powiedziała ze stoickim spokojem.
- Ale ja naprawdę nie jestem fanką!
Pokręciła głową. Głupia baba. Wybrałam numer Rosalie, a ta niemal natychmiast odebrała.
- Gdzie jesteś?
- Koło recepcji, ale...
- A, okej, idę - przerwała mi i się rozłączyła.
Zerkałam nerwowo na windę, z której w końcu wyszła brunetka.
- Ty - wskazała na dziewczynę za ladą - Ona jest ze mną. Zdaje mi się, że ci o tym mówiłam.
Speszona kobieta dała mi jakąś plakietkę i ze złością w oczach patrzyła jak odchodzę.
- Co się stało? - zapytałam Rose.
- Z tego co mówi lekarz, to Niall jest narazie w śpiączce. Jeśli się wybudzi to...
- Jeśli? - zapytałam.
- Mhm - mruknęła niechętnie Ross.
- A kto to jest? - zapytałam wskazując na jakąś kobietę, chyba po 40.
- Mama Niallera. Prosiła żebyś z nią porozmawiała.
Przełknęłam ogromną gulę w gardle i do niej podeszłam.
-------------------------------------------------*
Mamy rozdział ósmy :)
Jak zwykle nie wyszedł, ale już dobra :/ Następny będzie dłuższy . W ogóle nie wyszedł taki jaki miał być , bo mam teraz zupełnie inny pomysł na opowiadanie. Za błędy przepraszam, ale piszę z telefonu i na szybko ; )
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
αℓєχ
Super:)
OdpowiedzUsuń