środa, 23 kwietnia 2014

CZYTASZ=KOMENTUJESZ. TYM MNIE MOTYWUJESZ.

Ludzie!
Chciałabym was poinformować że mamy... 1000 wyświetleń! Strasznie się z tego powodu cieszę, skaczę z radości xD 
Dziękuję za każdy komentarz pozostawiany pod rozdziałami. Sprawiają one, że szczerzę się do monitora jak głupia :D
Jeśli chodzi o rozdział, to jestem już w połowie pisania. Jak wiecie są testy (ale ja jak zwykle się nie uczę). Nie wiem kiedy się pojawi, ale z pewnością niedługo. Będzie tam więcej Nialla i Jade, jak i Rosalie i Jade :) I oczywiście jakiś wypadek... xD W każdym razie w najbliższym czasie powinnam dodać ;) 
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz + wiele osób prosi bym oceniała i ich blogi. Proście śmiało, bo ja chcichram się do ekranu, że ktoś w ogóle mnie o TO prosi. Bardzo lubię czytać blogi, więc chętnie poczytam. 
Jakaś taka długa ta notka xD 
Do następnego! :*
Alex

A TAK OGÓLNIE WIDZIELIŚCIE YOU&I? W S P A N I A Ł E 

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 6

- Miło cię było spotkać, Dem - uśmiechnęłam się. 
- No niestety. Ruszam dalej w trasę, ale jeszcze się spotkamy! - dziewczyna mi pomachała.
Dzisiaj Demi wyjeżdżała. A szkoda. Wydaje się, że dzięki tej dziewczynie jestem bardziej czuła. Wierzyła we mnie, i to się liczy. Mnie się tak łatwo nie pozbędzie.

Gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami, od razu zwróciłam się do Zayna.
- Ej, chodź na spacer, muszę z tobą pogadać. - chłopak zrobił przerażoną minę na co ja wybuchnęłam śmiechem. - Spokojnie, nie jestem już taka agresywna.
- To chodź - chłopak uśmiechnął się i wziął mnie za rękę.
Gdy wyszliśmy, od razu poczułam chłód. Ziemia była przykryta grubą warstwą śniegu.
- Powinnam wziąć udział w xFactorze? - zaczęłam od razu. - Trwają zapisy.
- Zależy czy chcesz. Dla mnie było to życiową szansą - uśmiechnął się na to wspomnienie.
- Chyba pójdę. - mruknęłam.
- I dobrze! - klasnął w dłonie Malik.
Następne dziesięć minut chodzenia po Londynie, minęło na rozmawianiu o wszystkim, jak i o niczym. 
W jednej chwili usłyszałam jakieś piski.
- O mój boże to ta od Who Says! Ell, chodź zrobimy sobie zdjęcie! Mil będzie zazdrosna! - mówiła jakaś dziewczyna do swojej koleżanki.
- Nie mogę sobie wyobrazić miny Mashine! Haha! Albo Beanie! - zaśmiała się Ell.
Dziewczyny przekroczyły ulicę i już po chwili prosiły mnie o autografy i zdjęcia. Najśmieszniejsze jest to, że rozpoznały mnie, nie Zayna. Miałam z tego bekę do powrotu do domu. 
Nim się zorientowałam, zasypiałam w swoim łóżku...

Obudziło mnie pianie koguta. Skąd kogut w mieście, piejący o szóstej nad ranem?!
Nie zamierzałam tego odpuścić, i otworzyłam okno.
- Uciszcie tą debilną kurę, tutaj normalni ludzie próbują spać! - wydarłam się tak, że pewnie cały Londyn mnie usłyszał. 
Kogut nadal piał.
- Jeśli zaraz to coś się nie zamknie, to osobiście wyrwę temu dziób! - krzyknęłam ponownie. 
Z okna na przeciwko (z tego co widziałam) ktoś także zaczął się podnosić. 
- JA DOKŁADNIE TAK SAMO! - wydarła się dziewczyna, która uprzednio wychyliła się przez okno.
- Skąd kogut w mieście?!
- Zamknijcie dziób temu cholernemu bazyliszkowi!
- Wydłubie mu oczy!
- A ja ścisnę głowę tak, że mózg mu wyleci przez nos!
Przekrzykiwałyśmy się tak nawzajem, aż pianie ustało. W tym momencie mogłam się dopiero przyjrzeć dziewczynie. Miała długie pofarbowane włosy,i niebieskie oczy. Była lekko za chuda, jak na moje oko. 
- Udało nam się. - odetchnęłam i już miałam zamykać okno, gdy farbowana się odezwała.
- Hej, kochana nie tak szybko! Jade jestem. Zgaduję, iż masz do mnie podobny charakter - zachichotała.
- Może - odparłam i zmierzyłam ją spojrzeniem. Za brzydka to ona nie była. 



- No, to co?
- Co co? - zapytałam.
- Ugh. Spotkamy się? 
- Spoko - uśmiechnęłam się.
- Jeszcze mnie pokochasz, zobaczysz - powiedziała.
- Czy to ma być groźba? - zaśmiałam się.
- Być może - wystawiła mi język. - Wpadnę do ciebie później. 
- Okej. Rosalie jestem - uśmiechnęłam się po czym zamknęłam okno. 
W głębi serca cieszyłam się, że znalazłam bratnią duszę. Oczywiście nie znam do końca Jade, ale jestem pewna że się dogadamy. W dodatku, jest moją sąsiadką, nie to co Demi która mieszka w innym kraju.
- Kto rano wstaje, temu Zayn robi śniadanie! - wydarł się Malik z kuchni. Ogarnęłam się trochę i zeszłam na dół, gdzie czekali Niall i Zayn.
- Ey, Nialler, przeprowadzasz się? - zapytałam ze śmiechem. Horan ostatnio bardzo dużo u nas przesiaduje. 
- Chciałbym - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami. 
- Co dzisiaj mi przygotujesz? - zapytałam Zayna.
- Masz - rzucił we mnie bekonem, a ja wysłałam mu mordercze spojrzenie. - No co? - zaśmiał się pod nosem.
- I tak nie jestem głodna. - mruknęłam. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Przekonana że to Jade dosłownie rzuciłam się na klamkę. 
- Hej! - przywitała się dziewczyna. 
- Jakiego anioła tym razem przywiało? - zapytał Niall z pełną buzią co zabrzmiało jak "Akego anioa ym azem prywiało?"
- Moja nowa... Przyszła koleżanka. - zachichotałam.
Zayn się przywitał, a Nialler patrzył na Jade jak na obrazek. 
- Jade West - pomachała mu ręką przed nosem. - Halo! Żyjesz tam jeszcze?
- A tak - ocknął się chłopak. - Niall Horan. 
Ja i Zayn tamowaliśmy śmiech, poprzez zaistniałą sytuację. 
- To ja pojadę po zakupy - oznajmił Zayn który nadal powstrzymywał się przed wybuchnięciem chichotem. Nim się zorientowałam, chłopaka nie było. 
Jade patrząc krzywo na Nialla w końcu uścisnęła mu dłoń.
- Chodź - pogoniłam koleżankę, która była zagadywana przez Nialla. Chłopak zrobił zawiedzioną minę, jednak przestał nawijać.

- No to gadaj coś o sobie - zasiadłam na łóżku - Nie oczekuję, że powiesz wszystko. - zapewniłam.
- Okeeej. No więc nazywam się Jade West. Tak szczerze, to nigdy nie miałam przyjaciół. Dlaczego? No byłam orginalna. Nie ubierałam się tak jak inne dziewczyny. Zawsze mam pofarbowane włosy, bo przez to wyrażam swoją osobowość. Nie nawidzę różu, a kocham błękit i fiolet. Mieszkam z ojcem. - skrzywiła się.
- Ten twój ojciec to chyba nie jest za fajny - mruknęłam widząc jej minę.
- Taak. On jest alkoholikiem. Całe dnie nie ma go w domu, a jak już wraca to...
- Dobra. - przerwałam.
- Nie siedźmy w domu, tylko idźmy na kawę. Czego się gapisz, chodź! - zaśmiała się. 
- Okej, okej. 
Doskonale rozumiem Jade. Myślę, że się polubimy. Może jest bardziej dziewczęca niż ja, ale też nienawidzi połowy świata. 
- Tym razem ja po ciebie przyjdę - uśmiechnęłam się do Jade, a ta tylko potrząsnęła głową.
- Przyjdę i koniec. 
Dziewczyna głośno westchnęła po czym odprowadziłam ją do drzwi. 
- Przyjdź jak będziesz gotowa - powiedziała. W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. 
Po zamknięciu drzwi, skierowałam się do łazienki. Nic specjalnego nie zrobiłam, tylko założyłam turkusowe conversy, baseboolówkę, i białe rurki. Zabrałam telefon i po chwili stałam przed drzwiami koleżanki.

Po nieustannym pukaniu, postanowiłam wepchnąć się do środka. Miałam inne wyjście?
Po cichym przekroczeniu progu, widok który zastałam kompletnie mnie zszokował. Dziewczyna i ojciec bijący ją. 
Teraz to se nagrabił. Krew we mnie pulsowała.
Podeszłam do mężczyzny i z całej siły go odepchnęłam. 
- Jesteś nachlaną świnią! - wykrzyczałam - Jesteś głupim idiotą który zapomniał o tym że jego córka... Czekaj, nie. Ta dziewczyna nie może być nazywana twoją córką, ponieważ jest to największa istniejąca obraza - zaśmiałam się - Ale wiesz? Z takim traktowaniem to ja się nie spotkałam. Jakiś gruby snob, który uważa że wszystko mu wolno. Ale nie. - wymierzyłam mu siarczystego policzka - Jestem w stanie cię zabić. Pfff... Zrobiłabym to, gdybym tylko mogła - kopnęłam go w brzuch - Ale spodziewaj się policji w najbliższym czasie. - mówiąc to, zebrałam zdruzgotaną dziewcznę. W połowie drogi wyrwała się z mojego uścisku i popędziła do pana West. 
Jęknięcie, śmiech i huk - jedyne co wtedy słyszałam. 
Po chwili zadowolona dziewczyna opuściła pokój.
- I ja, i ty jesteśmy nienormalne - zachichotała.
Tak. W zupełności się z nią zgadzam. Nie ma to jak walnąć własnego ojca. O mój boże, jednak muszę znowu chodzić do psychologa. 
- Chodź, do Starbucksa - uśmiechnęłam się. 
- Nie mam prawa jazdy - skrzywiła się dziewczyna. 
- Pojedziemy z Zaynem - oznajmiłam.
- To ja po ciebie przyjdę. Haha, przechodzimy z domu do domu - zaśmiała się. 

Gdy znalazłam się w pokoju, na moim łóżku czekał Zayn. Poważny Zayn, to nie Zayn, więc nie mogę go nazwać Zaynem. 
- Będziesz musiała z nami pojechać na koncert. - oznajmił.
- No i? Nic strasznego - zaśmiałam się.
- Niektóre fanki cię nienawidzą - odparł, a ja zrobiłam minę typu "WTF?" - A tak poza tym stworzyli parring Rayn - wytłumaczył. Westchnęłam. 
- Kiedy ten koncert? - zapytałam w końcu.
- Za dwa dni. 
Debil, dupek, idiota. Debil, dupek, idiota. To powtarzałam sobie ze złością, gdy z pod łóżka wyłonił się Niall i oblał mnie wodą. Później dało się słyszeć chochot Zayna. Ze mną się nie zadziera. 
-----------------------------------------
Ej, ja was chyba zabiję xD Czemu rozdziały czyta około 30 osób a komentuje... 0? 
Okej, zdaję sobie sprawę, że ten blog jest do dupy, no ale weźcie xD 
Jestem głupia. Co rozdział jest ktoś nowy O.o Jade jest w bohaterach, i teraz się zastanawiam: Czy mam pisać też oczami Jade, która będzie powiązana z Horanem? Dobra, i tak nikt z czytających nie odpowie mi na to pytanie :3 Za błędy jak zwykle przepraszam... Miałam tyle czytelników, zmienione konto i gówno xD Pisanie mi teraz nie wychodzi.
Alex

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 5

Oczami Rosalie

- Hej! - wykrzyknął uradowany Niall.
- Co tak się cieszysz? - Zayn uniósł brew.
- Nie zgadniesz kogo spotkałem. - blondyn próbował wymusić zainteresowanie.
- Nie zgadnę. Pa - uśmiechnęłam się, i omal nie spadłam ze schodów, gdy zobaczyłam kto siedzi za Niallem - Demi Lovato! O mój boże, pamiętam! Ross Green, poznałyśmy się w przedszkolu! - wykrzyknęłam i rzuciłam się na dziewczynę zamykając ją w żelaznym uścisku.
- Faktycznie! Pamiętam, jak pobiłaś Jamesa Blhur dlatego, że nie złożył mi życzeń na urodziny!
Zaśmiałyśmy się na to wspomnienie.
- To wy się znacie? Sklerotyczki. - mruknął Niall.
- Musiałaś zrobić karierę, wszędzie o tobie piszą! Chodź, to mi opowiesz. - wzięłam Demi za rękę i zaczęłam ciągnąć na górę.
- Chwilę, chwilę - głos zabrał Zayn - Jak to możliwe że Rosalie jest miła i się czymś interesuje?
- Zamknij się, Malik. Przyjaźnię się z Demi od zawsze. - uśmiechnęłam się.
- Ty się z kimś przyjaźnisz? - zachichotał Zayn.
- Kto chce go zabić ręka w górę. - powiedziałam, a reszta towarzystwa wybuchła śmiechem.
Machnęłam ręką, i poszłam z niebieskowłosą do mojego pokoju.
- Ross - zaczęła dziewczyna rozkładając się na moim łóżku - Co się święci między tobą a Zaynem? - poruszyła zabawnie brwiami na co ja się roześmiałam.
- Daj spokój, Dem - zachichotałam - Nic się nie dzieje. Ale co innego między tobą a Niallerem.
- Tak jakoś... to fajny chłopak. Potrafię się przy nim śmiać godzinami.- uśmiechnęła się.
- Bleh... Te miłosne bzdury. Powiem tylko że on do ciebie coś czuje. - odwzajemniłam uśmiech.
Lovato rozejrzała się po moim pokoju.
- O! - krzyknęła, gdy jej wzrok zatrzymał się na gitarze. - Gitarka! Śpiewasz? - zapytała.
- No, trochę. Ostatnio napisałam jakąś gównianą piosenkę,ale...
- Graj! - zarządała niebieskowłosa klaskając w dłonie.
Wywróciłam oczami i zaczęłam grać.


n't wanna be anybody else
Heey

You made me insecure
Told me I wasn't good enough
But who are you to judge?
When you're a diamond in the rough
I'm sure you got some things
You'd like to change about yourself
But when it comes to me
I wouldn't want to be anybody else

Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
I'm not beauty queen
I'm Just beautiful me
Na na na na na na na na na na na na na
Na na na na na na na na na na na na na
You've got every right
To a beautiful life
Come on

Who says?
Who says you're not perfect?
Who says you're not worth that?
Who says you're the only one that's hurting?
Trust me
That's the price of beauty
Who says you're not pretty?
Who says you're not beautiful?
Who says?

It's such a funny thing
How nothing's funny when it's you
You tell'em what you mean
But they keep whiting out the truth
It's like a work of art
That never gest to see the light
Keep you beneath the stars
Won't let you touch the sky

Demi zakryła dłonią usta.
- Piękne! - pisnęła - Najlepsze co usłyszałam! Wkręcę cię w świat show biznesu! Nakręcimy teledysk, założymy ci Twittera! Będziesz sławna i będziemy jak...
- Hej, nie zapędzaj się tak - zaśmiałam się.
- Jutro kręcimy. - zarządała - załatwie to z moim menagerem. A teraz zrobimy sobie sweet focie i wstawimy na Twittera! 
- Twoja głupota powala. - westchnęłam jednak zrobiłam z nią sobie zdjęcie.

Chyba twoja. Dawno się nie odzywałem, co nie?  Henry, chciałam żebyś się nie odzywał.
Demi wstawiła to zdjęcie z podpisem " Zaczepista piosenka! @RossGreen Spodziewajcie się nowego hitu!" uprzednio zakładając mi TT.
- Jak ty tak szybko to zrobiłaś? - obczajałam swój profil.
- Ma się te moc - zachichotała.
Od razu poleciało do mnie pełno tweetów fanek 1D
"@RossGreen jaki hit?"
"@zaynmalik1D @RossGreen nowy duet?"
"Aaa! @RossGreen widziałam na mieście"
"@RossGreen @DemiLovato nowy duet!"
I tym podobne... 
- Dem, ile ty masz fanów? - wytrzeszczyłam oczy.
- Z 3 miliony. - zaśmiała się. Wywróciłam oczami. 
- Chodź spać, jest druga w nocy - zerknęłam na zegarek. 
- Mam zostać? Tak w ogóle to miałam nocować w hotelu.
- Zayn!
- Tak? - do pokoju wparował chłopak.
- Moja PRZYJACIÓŁKA zostaje na noc - uśmiechnęłam się.
- Zostanie, bo ja się zgadzam, a nie dla tego że ty tak chcesz. - odpowiedział a ja wytknęłam mu język.
Poszłam jeszcze pod prysznic, tak samo jak moja towarzyszka i położyłyśmy się - Ja na łóżku, ona na kanapie.
- Ej - szepnęła po zgaszeniu światła.
- Hm?
- Kiedy napisałaś tą piosenkę?
- Tak jakoś po wyjściu z poprawczaka,a co? - odparłam.
- Jest tam zwrotka " 
 Sprawiłeś, że czuję się niepewnie
Powiedziałeś, że nie byłam wystarczająco dobra
Lecz kim Ty jesteś by oceniać?
Sam jesteś nieoszlifowanym diamentem
Jestem pewna, że jest kilka rzeczy
Które chciałbyś w sobie zmienić
Ale jeśli chodzi o mnie
To nie chciałabym być kimś innym". To ma odniesienie do Zayna.
- Co? Wydaje ci się. - zaśmiałam się nerwowo.
- Nie umiesz kłamać.
- Ja? - prychnęłam - Okłamałam właściciela domu dziecka, że idę do fryzjera, sąd, że nazywam się Konstantyna a nawet policjanta, że okradli mnie z fortuny. - powiedziałam oburzona.
- Dobrze, nie umiesz kłamać do mnie. - poprawiła się z chichotem Demi.
- Śpię. - burknęłam i nim się zorientowałam odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Ał.
- Zayn, cioto! - wydarłam się gdy ktoś zrzucił mnie z łóżka. Stał nademną i się szczerzył, a za nim widniała Demi z bananem na twarzy. 
- Hej, księżniczko. - zaśmiał się, a ja zmierzyłam go morderczym spojrzeniem - No dobra, dobra. Demi mi wszystko powiedziała. Masz zamiar kręcić w zimę?
- A no fakt. Nie mądruj się tak, bo głupich zabraknie. Ty jesteś Zayn Malik, masz prywatny samolot.
Chłopak zaprzeczył ruchem głowy.
- No to wykupisz dla swojej... przyjaciółki? - zrobiłam maślane oczy.
- Dobra, ale lecę z wami. 
- To gdzie się wybieramy? Hollywood? - Demi i Zayn szybko zgodzili się z moim pomysłem. 
- Mogę usłyszeć tą piosenkę? - zapytał chłopak.
- Nie. - zaśmiałam się i w dobrym humorze wyskoczyłam z... łóżka? Ja nie byłam w łóżku.
Wygoniłam dwie chichrające się osoby i ruszyłam w stronę łazienki. Odbyłam poranną toaletę: prysznic, mycie włosów, zębów, robienie fryzury i ubieranie się. Nic specjalnego. 
Skierowałam się na dòł i zrobiłam sobie kawy.
Zasiadłam na blacie i zaczęłam delektować się smakiem.
- Ej, może by tak ruszyć dupę i wyjechać? - zapytała Demi nie podnosząc wzroku z nad książki.

- Teraz? - powiedziałam z wyrzutem.
- Jasne że tak. 
- Nie ciesz się tak Dem bo jeszcze się zesrasz - zachichotałam. 
- Ty deklu, pożałujesz! - pisnęła dziewczyna po czym rzuciła we mnie poduszką. Tak zaczęła się nasza szalona bitwa. 
- Z kim ja żyje... - mruknął Zayn śmiejąc się pod nosem.
2 dni później
Do domu wróciłam okropnie zmęczona. 
Udałam się na górę, by udostępnić teledysk, do mojej piosenki. Zdecydowałam nazwać ją Who Says. Demi ciągle ględziła, jaka to wspaniała piosenka, jednak dla mnie wcale tak nie było. Czułam się wręcz dziwnie, mając powiadomienia z Twittera typu:
"@RossGreen wspaniały  teledysk, wspaniała piosenka! Zrobisz karierę!" - Ariana Grande
" @RossGreen stworzyła wspaniałą piosenkę! @zaynmalik1D dumny?" - Mariah Carey. Właśnie. Mariah!
Połowa świata usłyszała moją piosenkę. Dziwne uczucie, przyznaję. Dostałam też pełno próśb o pójście do xFactora. 
- Gdzie jest moje Rossiątko?! - donośny głos Niallera i po chwili tulenie mnie. Nasłuchałam się tej piosenki za dużo, bo przez całą drogę powrotną ja i Zayn wyliśmy na cały świat ten cholerny tekst. 
Gdy już wszyscy się uspokoili, zaczęłam się poważnie zastanawiać nad pójściem do xFactora. Nie byłam pewna. Ja nie umiem śpiewać, nie oszukujmy się!
---------------------------------------------
Tak... Rozdział beznadziejny, nudny , lekko za długi . Bez sensu. Jakieś głupie romansidła się zbliżają xD Dobra. Blog ma 300 wyświetleń, ale komentuje tylko jedna osoba xD No trudno. Następne rozdziały będą ciekawsze, bo mam wenę *-* Wątek morderczy xD
#ROZDZIAŁ#BEZ#SENSU#BŁĘDY#NUDA#ZA#SZYBKO#DZIEJĄCA#SIĘ#AKCJA#BLEH 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
Demi jest już w zakładce bohaterowie + posłuchajcie Who Says :*
Alex



sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 4

- Chcę iść. - powiedziałam przypominając sobie coś.
- Ee co? - zapytał zdezorientowany Niall.
- Chcę iść. - odparłam z powagą.
Z oczów poleciały mi łzy. Szybko wstałam i ze spuszczoną głową kierowałam się do wyjścia. Jak mogłam zapomnieć?! No jak?!
- Ross! Zaczekaj! - usłyszałam za sobą tupanie Zayna. - Co jest? Mają cięteraz za wariatkę.
- Nie twoja sprawa. - syknęłam. Niestety. Dzisiaj był ten dzień. Ten, w którym wylewały się tony łez. Ten, który był najgorszym dniem w roku. Ten, który przypomina wszystkie morderstwa. Ten ból. Ten smutek. Tylko moje łzy. Rocznica śmierci moich rodziców. No ale by jej nie było gdyby nie ja! Nie siedziałabym u tego Skunksa i nie była szczęś.. Co ja gadam?!  To wszystko moja wina. Nie powinnam się urodzić. Chyba, że wcisnę kit, że to był ktoś inny. To się nie uda. Co ja zrobię ze swoim życiem?! Dowiedzą się, to mnie wywalą z domu Zayna. Chyba, że wyjadę do Japonii i zmienię imię i nazwisko. Ale nie! Ja się pomyliłam. To nie mogłam być ja. Prawda? Załóżmy że wtedy nie żyłam. To wina Zayna. Rozpaczanie, obwinianie siebie, zwalanie na kogoś innego, martwienie się, planowanie, i znowu zwalanie na kogoś innego.Taki jest twój plan działania kiedy coś zepsujesz. Henry, a co jak masz rację?
Rozejrzałam się wokół siebie. Koło mnie stała Zaynina. Szłam ciemnym korytarzem rozświetlanym przez mój blask. Haha! Szczerze, to naprawdę było ciemno.
- Zayn, chodź już.
- Ale co się stało?
- Coś. Chce wracać. Chłopaki pojadą taksówką. Okej? - wychrypiałam. Naprawdę, ciężko było mi przełknąć mi tą gulę w gardle. Zayn zaesemesował do każdego z chłopaków. Wsiedliśmy do białgo Range Rovera. Chłopak odpalił silnik. 
- I tak się dowiem. - mruknął. 
Podróż minęła mi na rozmyślaniu i tamowaniu łez. Gdy będę w domu od razu udam się na cmentarz. 
Była zima, zupełnie ciemno już o siedemnastej. Małe płatki śniegu spokojnie układały się na powierzchni lodu. Po ulicach chodzili zabiegani ludzie. Zbliżały się święta, tak jak i moje osiemnaste urodziny. Rodziny, roześmiane dzieci. Dzieci posiadające rodziców. Zapewne siedziałabym teraz w domu, śmiała się z rodzicami. Przygotowalibyśmy się do Bożego Narodzenia. Tata przebrałby się za Świętego Mikołaja. Tak by było gdybym tego nie schrzaniła. 
- Jesteśmy. - usłyszałam głos Zayna. 
Wysiadłam z samochodu. Nawet nie zajrzałam do domu, tylko od razu poszłam na cmentarz. 
Oczami Zayn'a
Co się z nią dzieje? Nic nie powiedziała tylko ruszyła w nieznanym mi kierunku. Wzruszyłem ramionami i wszedłem do budynku. Po chwili pomyślałem, że muszę dowiedzieć się co z Rosalie. W poszukiwaniu wskazówek skierowałem się do jej pokoju. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to był zeszyt. Bardziej notatnik, ale mniejsza z tym. Z wrodzonej ciekawości zajrzałem. Dzisiaj miała być... Rocznica śmierci jej rozdziców? I ja o tym nie wiedziałem?! Fajny z ciebie przyjaciel, Zayn nie ma co. Nerwowo spojrzałem na zegarek. Była dwudziesta pierwsza.
Ze zdwojoną prędkością pędziłem na cmentarz. W tej części miasta nie było wielu latarni. W powietrzu unosiła się gęsta mgła. 
Zdyszany dotarłem na cmentarz. Wśród zaniedbanych grobów widniała tylko jedna postać - Rose. Cicho podszedłem do dziewczyny. Ten grób był wspaniały - różnokolorowe znicze poustawiane, ogólnie zamieciony. Usiadłem na ławce i spojrzałem na Rosalie. Gwałtownie odwróciła głowę, a w jej oczach widać było łzy. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ona (agresywny, wredny, ze wszystkiego miejący beke) może płakać?
- Ross, czemu wylewasz tyle łez? Ludzie odchodzą i przychodzą. - położyłem moją dłoń na jej kolanie.
- Tylko że to ja zabiłam moich! - wydarła się dziewczyna.
- Nie możesz tego dusić w sobie. - uśmiechnąłem się niepwnie. - Powiedz mi.
Przełknęła gulę w gardle i zaczęła mówić.
- To było około jedenastu lat temu. Chodziłam do szkoły jak każde dziecko. Dokładnie pamiętam te dni. Zadawałam się ze starszymi odemnie chłopakami. Nie lubiłam dziewczyn, były sztuczne. - wyjąkała - Akurat wracałam ze szkoły. Podszedł do mnie Eliot, największa tępa świnia. Do dzisiaj go nienawidzę. Wracając, szłam z mamą. Chłopak miał przy sobie pistilet, nie miałam pojęci czemu. Powiedział coś w stylu "będziesz cierpięć tak jak ja" i strzelił. Przygotowałam się na śmierć, jednak ta dotknęła moją mamę. Uklękłam przy niej i z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Drżącymi rączkami zadzwoniłam po karetkę. Mama leżała w szpitalu tydzień. Nie jadłam, nie piłam. W końcu z tatą dowiedzieliśmy się że zmarła na miejscu. W tamtym czasie byłam wrakiem człowieka. Następnie przyszedł czas na tatę. Tydzień później, w Breaford, rozlegały się nielegalne wyścigi. Zarzekłam się, że wezmę w nich udział. Chociaż miałam tylko siedem lat, udało mi się niezauważenie wystartować. Komedia, nie? Tymczasem tata wracał z pracy. Od razu pognał na tor rozpoznając moją sylwetkę. Posłusznie się zatrzymałam, ale wiesz co? Eliot nie. Też brał udział w tym wyścigu. A ja gówno wiedziałam. Potrącił go i... - jej głos się załamał - zabił. To wszystko przeze mnie! Gdybym była normalna, zadawała się z normalnymi dziewczynkami, do tego by nie doszło! - wybuchnęła płaczem. Nic nie mówiąc przytuliłem ją. 
Nawet nie spostrzegłem że zaczął padać deszcz.
- Trafiłam do domu dziecka. Nikt nie chciał mnie zaadoptować. Co rok, zaczynałam być coraz bardziej bezuczuciowa. Zupełnie nie wrażliwa. Z każdym dniem moja nienawiść rosła. Przysięgłam, że znajdę Eliota i go zabiję. Wymknęłam się z domu dziecka. Oczywiście, miałam broń. Spacerowałam uliczkami Londynu. Wtedy zobaczyłam twarz. Tą twarz. Jego twarz. Niewiele myśląc wystrzeliłam. Wiesz co? Okazało się że nie był to Eliot, tylko jego brat. Nie wiedział gdzie jest. Wtedy, poszłam do poprawczaka. Okazało się, że od dawna byłam poszukiwana. Najgorsze że nie ma tam miejsca na orginalność. Posiedziałam osiem lat, i przyszedłeś ty.
Zakończyła swoją opowieść wtulona we mnie. 
- To pierwszy i ostatni raz kiedy się do ciebie przytulam,grubasie. - powiedziała.
- Jeszcze zobaczymy - zaśmiałem się. Wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę domu. A jednak to, co tam zastałem bardzo mnie zszokowało. 
------------------------------------------------
Jak zwykle krótki i beznadziejny :) Za błędy przepraszam :3 Taki lekko... smutny xD Ale taki mam humor więc  co poradzić? 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PS Dziękuję za 270 wyświetleń :D
Alex




wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 3

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Kogo ja oszukuje? To były krzyki Zayna.
Z westchnieniem zwlekłam się z łóżka. Była już 11, a dzisiaj ma przyjść reszta tego Two Erekszyn. Spojrzałam w lustro. Zdecydowanie nie wyglądałam dobrze - potargane włosy, podkrążone oczy i krew na bluzce. Tak, wczoraj zasnęłam rozmawiając z Henrym. Jednak lubisz ze mną gadać. Bez wzajemności. Nie Henry, nie lubię. 
Poszłam do łazienki, i wykąpałam się. Następnie rozczesałam włosy i ubrałam się.
Wolnym krokiem pomaszerowałam na dół. Zastałam tam chłopaka rozmawiającego przez telefon.Wyraźnie był czymś zafascynowany. 
- Nie uwierzysz - powiedział gdy się rozłączył.
- Co? - spojrzałam na Zayna - A, czekaj! Nie obchodzi mnie to. 
- Dzisiaj idziemy na wywiad.
- No i?
- Masz udawać normalną. - zaśmiał się.
- HA HA HA, bardzo śmieszne. 
- Harry jest w ciężkim stanie. Nie wiadomo czy przyjedzie. 
- Dla mnie jest to obojętne. Co mu się stało?
- Ma złamany nos, żebro, jego twarz jest cała zakrwawiona, ma przestawioną kość. Tak mówi lekarz. - westchnął, a ja zachłysnęłam się powietrzem.
- Co mu się stało? - wycharczałam - Kto mu to zrobił?
- Nie wiem. Mówi że jakaś dziewczyna, to wszystko. 
Jestem w stanie zrobić coś takiego? Ja? No w sumie to Ja. Zrobiłam sobie naleśniki i poszłam na górę. 
Kilka godzin póżniej zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- Ross! Chodź tu!
Czas poudawać miłą...
Oczami Harry'ego
- Ross! Chodź tu! - krzyknął Zayn. Ciekawe kto to był ten Ross? Potem słyszałem coś w stylu "Henry, jesteś tępy!"dochodzące z góry. Stałem o kulach w drzwiach, ponieważ Malik najpierw chciał nas zapoznać z tym Rossem.Niall jak zwykle zaczął żartować. Po chwili dało się usłyszeć pełno przekleństw pod adres Zayna i tupanie. 
- Hej, jestem Rosalie. - uśmiechnęła się promiennie dziewczyna. Była ładna - czarno-brązowe włosy za łopatki i piwne oczy. Wysoka i wysportowana.
- Rosalie! Lubisz jeść? - spytał Niall.
- Pfff... Co za pytanie - zaśmiała się.
Przyjrzałem się dokładnie jej twarzy. 
Oczami Zayn'a
Harry w jednym momencie stanął jak wryty. Wzrok miał utkwiony w Rose. Nie dziwie się, nie była brzydka. Aktualnie zawzięcie dyskutowała z Niallem o jedzieniu.W jednym momencie Harry rzucił się na Ross, jednak ta się uchyliła. Refleks się ma. Tym właśne sposobem Hazza był na podłodze.
 - Co? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-To ona mnie tak urządziła! - wydarł się Hazza.Źrenice dziewczyny momentalnie się rozszerzyły.
Oczami Rosalie
- On mnie chciał porwać! - krzyknęłam. Tak, zdecydowanie pamiętam te loki.
- Ona mnie prawie zabiła!
- Ohoho, bo uprowadzenie to niby lepsze!?
- Nie wiesz co chciałem zrobić!
- Wiem, że kopnąłeś mnie w brzuch nie licząc się z bólem!
- No i?!
- Odegrałam się!Dziewczyn się nie bije!
- Nie przestrzegam zasad.
- To nie żadna zasada, mózgu!
- To co to jest?!
- Uprzejmość, wychowanie, gruba świnio!
- A to ciekawe! - krzyknął. Po chwili poczułam pieczenie na policzku. On. Mnie. Uderzył. Zacisnęłam pięści i podeszłam do niego. 
-Chyba. Kurde. Nie.- wysyczałam.Już miało dojść do rękoczynu, ale przeszkodził mi Zayn.
- O co chodzi?! 
Wytłumaczyłam mu całą sytuację. Ten zaskoczony spojrzał na Debila i pociągnął go do jakiegoś pokoju. Niall w tym czasie coś do mnie mówił ale zbytnio się tym nie przejęłam.
Następnie poznałam Louiego i Liama Nazywanego Daddym. Henry, do cholery ile razy masz zamiar mi się wcinać w słowo?! 
Po chwili wyszedł Zayn prowadząc Harrego.
- Przepraszam. -wyszeptał. 
- Za co? Przepraszam, nie słyszałam za co przepraszasz? - powiedziałam z chamskim uśmieszkiem.
- Za wszystko.
- CO?! NIE SŁYSZĘ.
- Przepraszam cię Rosalie za to co zrobiłem.
- Okej, ale nie mam do ciebie zaufania. Malik mogę przestać udawać? - pokiwał głową. - W takim razie wypchaj się, Styles. 
- Udawać? O co chodzi? - zapytał Nialler siędzący na kanapie.
- Nie jestem miła tylko chamska Niallerku - powiedziałam i wysłałam mu przesłodzony uśmiech.
- Musimy się zbierać na wywiad - zauważył Liam.
- Okej Daddy! - okrzyknął Niall ze śmiechem.
Nie musiałam się przebierać. Wyszliśmy na dwór. Pogoda była nawet fajna. Padał deszcz, miała być burza. Tak, dla mnie to fajna pogoda. 
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu Liama. Podróż minęła mi spokojnie, na przemyślaniu co ze sobą zrobię jak skończę 18 lat. Chciałabym zostać u Zayna ale czy mi pozwoli?
Zanim się zorientowałam byliśmy na miejscu. Stanęłam przed dużym budynkiem, z ogromnym logiem Holly Audition. Weszłam do środka, i jak się okazało (Zayn się okazał) mieli mnie pomalować. Niechętnie się zgodziłam. Potem, nie czułam się sobą.
Kilka minut później zasiadłam na kanapie między Liamem a Zaynem. Zaczęły się pytania.
- Serdecznie witam One Direction i gościa... 
- Rosalie Green - uśmiechnęłam się. 
- I Rose Green! Powiedzcie chłopaki, co o niej sądzicie?
- Miła - odezwał się Liam.
- I poprostu wspaniała - zaśmiał się Zayn.
Potem padły pytania na temat trasy, jak się znalazłam w poprawczaku i tak dalej. Jednak potem nastąpiło to, czego się obawiałam.
- Czy podoba ci się któryś z chłopaków? - zapytała Holly.Pierwszy raz zrobiłam się czerwona.
- Nie. - odpowiedziałam, chociaż wiedziałam że to nie prawda.
- Bardzo dziękuje za wywiad. Rose, chciałabyś jeszcze niedługo przyjść? 
Chciałam zaprzeczyć jednak napotkałam wzrok Zayna.
- Bardzo chętnie - odparłam.A potem jak zwykle musiałam zrobić coś, co zepsuło 1/4 mojego życia. 
------------------------------------------------ 
Jak zwykle zepsułam :P Pisałam na szybko, za błędy przepraszam. Zdecydowałam że dodam kolejny rodział jeszcze dziś bo... Tak xD Przypominam o zakładkach :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Alex :3
PS Aaaa! 220 wyświetleń :D