czwartek, 22 maja 2014

Koniec?

Zapewne po tytule domyślacie się o co chodzi.
Ale nie, nie zakończę tego bloga. Zbyt dużo czasu na niego poświęciłam.
Chodzi o to, że w sumie coraz mniej chce mi się pisać rozdziały. Musiałabym wprowadzić jakiś wątek morderstwa, ale nie jestem pewna czy to was zainteresuje.
Jednak będę pisać, tylko rzadziej. Przepraszam wszystkich czytających... Na pewno następne rozdziały się pojawią, tylko czy wprowadzać te no... brudne sprawy? XD

Założę też nowego bloga, niedługo będziecie się mogli go spodziewać : ) 
Rozdział 9 zaczęłam pisać. 
To pa xD
Alex

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 8

Rosalie
 Spojrzałam na Jade przenikliwym wzrokiem. Sama nie miałam już zbytnio siły, po tej dzikiej imprezie. 
- Gadaj - zarządziłam.
- Nic nie było - wzruszyła ramionami. - Gadaliśmy, potem nie chciałam leżeć sama, a bluzka Nialla była jako piżama. 
- Chętnie bym podjęła dalszą dyskusję, ale mi się nie chce. Idę po żelki, moje narkotyki. Chłopcy znowu zaczynają pracę, więc muszę mieć troche pocieszenia. - stwierdziłam.
W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech dziewczyny. 

***
 Wraz z moim wejściem do sklepiku zadzwonił dzwoneczek. 
- Nienawidzę dzwoneczków - mruknęłam sama do siebie. 
Poszłam do lady i wzięłam Haribo. 
- Dzień dobry - odezwał się młody sprzedawca za ladą. 
- Nienawidzę ludzi - mruknęłam ponownie, ignorując jego wypowiedź. 
- Jak ci na imię? - zapytał. - Conor.
- A co ty? Glina? - burknęłam podejrzliwie. - Rosalie. Dawaj żelki.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Jego brązowe włosy były postawione na żel, a zielone oczy wręcz tryskały energią. Ta, energią. Sprzedawca.
- Chciałabyś pójść na kawę? - zapytał.
- Nie, nie chciałabym, mam chłopaka - skłamałam. 
- Przyjdźcie razem - uh, ta jego wesołość.
- Nie. Daj mi te żelki.
- Wiesz że to mój sklep? Jeśli przyjdziecie na to spotkanie dam ci 5 paczek. 
- okej - mruknęłam już nieco znudzona, a on wręczył mi moje uzależnienie.
- Dziś o piętnastej! - wrzasnął gdy wychodziłam.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić, frajerze! - krzyknęłam na odchodne i trzasnęłam z całej siły drzwiami.


***
- Ja? Ja twoim chłopakiem? Chętnie - zaśmiał się Zayn, a ja byłam pewna że żartował.
- Na niby, deklu. Żeby ten Colos się odczepił.
- Ale wiesz, że jak media nas zobaczą, to...
Nie zdołał dokończyć, ponieważ bezczelnie mu przerwałam.
- Wiem. Tylko dwie godziny. Proszę.
- Ale co będę musiał robić? - zapytał zdezorientowany.
- Nie wiem, czasem mnie obejmiesz czy coś 
- A całowanie? - zapytał po czym poruszył sugestywnie brwiami, na co się zaśmiałam.
Byłam pewna, że żartuje. Jednak, w głębi serca, nie chciałam by to był żart.
- W policzek - odparłam - Jeśli już - dodałam szybko. - Nie wiem, rób co chcesz, byle by uwierzył że jesteśmy razem.
Chłopak śmiał się pod nosem, jednak pokiwał głową. 

- Wiesz co masz robić? - zapytałam jeszcze raz Malika gdy staliśmy przed kawiarnią. 
- Nie jestem aż taki głupi jak ty. 
Westchnęłam i otworzyłam drzwi uśmiechając się sztucznie. 
Zayn złapał mnie za rękę. 
- Rosalie, a jednak jesteś. A to? - zapytał Conot.
- Mój chłopak - mruknęłam, a na słowo chłopak pokazałam Zaynowi znak rzygania, tak by Conot nie widział. 
- Conor, miło mi cię poznać. 
Zayn zawachał się chwilę jednak po chwili zaczął realizować plan. 
- Zostaw moją dziewczynę w spokoju, albo pożałujesz. Nie lubię, gdy ktoś mnie wkurza. 
Ahh...Conor.
ConoR zmierzył Malika wzrokiem.
- Nie jesteście razem - stwierdził. 
- Chyba sama wiem, w kim się zakochałam.
- W Zaynie Maliku? Myślisz że go nie znam? Nie umówiłby się z takim kimś jak ty.
W tym momencie Zayn przyłożył mu w nos. 
- Ja to miałam zrobić! - krzyknęłam wyrzucając ręce w górę. 
- Nie znasz mnie - wysyczał Zayn do ucha Conora, i odszedł. 
Podeszłam do Conora, i pomogłam mu wstać. Już miał się odezwać, kiedy przyłożyłam mu w szczękę. 
- Moja kolej - uśmiechnęłam się i pobiegłam za Zaynem. 


- Nikt mnie nie będzie oceniał! - krzyczał Malik wymachując rękami. 
- Masz racje! Tępy debil nie zapłacił mi! 
- Czekaj, co? - zapytał Zayn przystając na chwilę.
- No bo Sronor mówił, że jak przyjdę to da mi pięć paczek żelków  - zaczęłam - Ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest takim psycholem... 
- Boże, Rose... - zaśmiał się zażenowany chłopak - Ja mogłem ci kupić te twoje żelki...





Jade
 Siedziałam u siebie w domu. Na szczęście, taty nie było. Ostatnio rzadko bywa w domu. 
Oglądałam telewizję gdy mój telefon zawibrował.
Od: Niall
Hej, co tam u ciebie? Nudzi mi się. 

Do: Niall
A ty nie jedziesz samochodem? O.o

Od: Niall
Jadę :P Na... Czekaj, co to było... Ten, no. Wywiad! :D

Do: Niall
No to ze mną nie pisz xD 

Od: Niall
Jak ty piszesz to ja z kultury odpisuję ;-; xd

Do: Niall
Tylko uważaj.

Do: Niall
Halo! Nie rób sobie jaj. 

Do: Niall
Jeśli nie odpiszesz to mam focha. Stało się coś?

Do: Niall
Ej, no człeku! Nie wiem czy miałeś wypadek czy co... 

Po tej niedokończonej rozmowie postanowiłam do niego zadzwonić, jednak włączyła się sekretarka. 
 Nie miałam jak do niego zadzwonić, więc zdecydowałam że będę miała przy sobie telefon, gdyby jednak się odezwał. 

Stwierdziłam że pójdę potańczyć. Dawno tego nie robiłam. Nie miałam czasu, a moja grupa taneczna się rozpadła. 
Ubrałam się w dresy, full cap'a, i normalną bluzkę. Moje kolorowe, falowane włosy przerzuciłam na bok. 



Z cichym westchnięciem i telefonem przy uchu opuściłam dom. Niall nie odbierał a ja się martwiłam.

Trzydzieści minut później byłam już na sali. Rzuciłam torbę w kąt, i włączyłam muzykę. 
Ogólnie tańczyłam hip-hop. Jest to taniec energiczny. 

Całkowicie wczułam się w muzykę. Nawet się nie zorientowałam, kiedy minęły dwie godziny. 
Cała zgrzana przebrałam się, i już miałam wychodzić kiedy odezwał się mój telefon.
- Halo? - zapytałam.
- Hej, Jades [czyt. Dżejds] gdzie jesteś? - zapytała Rosalie. 
- Na sali, tańczę, a co?
- Jedź szybko do londyńskiego szpitala Rude Acres. Niall miał wypadek. - odezwała się. 
Przeklnęłam pod nosem i wybiegłam z budynku. 

Cała mokra wpadłam do szpitala, ponieważ podczas mojego biegu padał deszcz. Zdecydowanie muszę zdać na prawo jazdy. 
Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu recepcji. Białe ściany szpitala, i ten specyficzny zapach doporwadzały mnie do mdłości. 
Usłyszałam jakieś krzyki. Okazało się, że wbiegłam tylnym wejściem, a u głównego wrzeszczały fanki. 
- Przepraszam bardzo, w jakiej sali leży Niall James Horan? - zapytałam kobietę siedzącą za ladą. 
- A kim pani jest? 
- Jego przyjaciółką - odparłam. 
Kobieta spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Wzywam ochronę. - powiedziała ze stoickim spokojem. 
- Ale ja naprawdę nie jestem fanką! 
Pokręciła głową. Głupia baba. Wybrałam numer Rosalie, a ta niemal natychmiast odebrała.
- Gdzie jesteś?
- Koło recepcji, ale...
- A, okej, idę - przerwała mi i się rozłączyła. 
Zerkałam nerwowo na windę, z której w końcu wyszła brunetka.
- Ty - wskazała na dziewczynę za ladą - Ona jest ze mną. Zdaje mi się, że ci o tym mówiłam. 
Speszona kobieta dała mi jakąś plakietkę i ze złością w oczach patrzyła jak odchodzę.
- Co się stało? - zapytałam Rose.
- Z tego co mówi lekarz, to Niall jest narazie w śpiączce. Jeśli się wybudzi to...
- Jeśli? - zapytałam.
- Mhm - mruknęła niechętnie Ross.
- A kto to jest? - zapytałam wskazując na jakąś kobietę, chyba po 40.
- Mama Niallera. Prosiła żebyś z nią porozmawiała.
Przełknęłam ogromną gulę w gardle i do niej podeszłam. 
-------------------------------------------------* 
Mamy rozdział ósmy :)
Jak zwykle nie wyszedł, ale już dobra :/  Następny będzie dłuższy . W ogóle nie wyszedł taki jaki miał być , bo mam teraz zupełnie inny pomysł na opowiadanie. Za błędy przepraszam, ale piszę z telefonu i na szybko ; ) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
αℓєχ 

czwartek, 8 maja 2014

Obserwuj!

Chciałabym napisać żee... Mam 2 obserwatorów! :D Haha, wiecie, jestem w siódmym niebie, choć dla innych blogerów to normalne.
Mogę nazwać siebie blogerem?
Bardzo dziękuję tym dwóm osobom. Nawet nie wiecie, jak się cieszę.
Jeśli chodzi o rozdział to mam połowę napisaną, więc pojawi się niedługo.
Będzie agresywna Rosalie xD

Jeśli was to ciekawi: Nie, nie wprowadzę zasady typu: 3komentarze = następny rozdział. Chciałabym żebyście komentowali bo chcecie, żebyście poprostu wyrażali swoje opinie. Jest 1350 wyświetleń, a tylko 23 komentarze :/

Dobra, ja filozof się rozpisuje xD A tak w ogóle chcielibyście, by pojawiła się notka o mnie? XD Napisałabym coś o sobie :P


niedziela, 4 maja 2014

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana do LBA przez użytkownika Saga z bloga http://my-story-of-one-direction-saga.blogspot.com/?m=1, (kocham twojego bloga) za co strasznie dziękuję :D
Pytania do mnie:
1.Jakiej muzyki słuchasz?
Rock,pop, klasyczna? Powiedzmy że jestem otwarta na wszystkie rodzaje :P
2. Ulubiony aktor?
Robert Downey Junior *-*
3. Ulubiona piosenka 1D?
Story of My Life
4. Lubisz szkołę?
Średniawo ;p
5. Miejsce, gdzie najbardziej byś chciała pojechać?
Dom 1D albo Wodospad Niagara XD
6. Co najbardziej cenisz w ludziach?
Szczerość.
7. Lubisz Myszoskoczki?
Jasne :D
8. Lubisz Ananasy????
Tak.
9. Ulubiona książka?
Igrzyska Śmierci albo Wybrani.
10. Lubisz matmę?
NIE.

Nominuję:
1.change-is-good-ff.blogspot.com
2. lietomefanfic.blogspot.com
3. one-direction-strory-of-hope.blogspot.com
Resztę jak będę miała więcej czasu xDD Jestem leniem i narazie nie chce mi się :D

Moje pytania:
1. Ulubieniec z One Direction?
2. Lubisz Maliny?
3. Czego najbardziej nienawidzisz w ludziac
4. Ile masz lat?
5. Dlaczego zabrałaś się za pisanie?
6. Wymień trzy rzeczy, które zabrałabyś na bezludną wyspę
7. Na czym twoim zdaniem polega przyjaźń?
8. Jakiej muzyki słuchasz?
9. Ulubiony cytat?
10. Ulubiona piosenka?

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 7

Rzuciłam w Nialla poduszką, przez co chłopak się wywrócił. Z pomocą przyszedł Zayn, który nie wiadomo czemu był dziwnie niespokojny. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wybiegłam z pola naszej bitwy, i wpuściłam Jade do środka.
- Jedziemy? - zapytała udając że nie widzi toczącej się za mną bitwy.
- Tak - odparłam z uśmiechem. - Właź do środka.
Dziewczyna od razu po przekroczeniu progu dostała poduszką.
- Nie żyjesz, Horan! - wrzasnęła rzucając się na Nialla. Taka bitwa toczyła się jeszcze przez  dziesięć minut, ponieważ ja sama rzucałam we wszystkich krzycząc coś w stylu: "to Zayn w ciebie rzucił!" albo "oberwałeś od Jade!". W ten sposób skakali sobie do gardeł a ja miałam z tego beke. 
Kiedy odkryli mój podstęp stanęli przedemną z założonymi rękami.
- Tak to my się bawić nie będziemy - uśmiechnął się Malik. Podszedł do mnie i przyparł do ściany. Dzieliły nas milimetry. Każdy wie, co się stało potem. 
Zaczął mnie gilgotać. Tarzałam się ze śmiechu, i błagałam o litość. Jall też się śmiało w najlepsze. O  tak. Nie mylicie się, utworzyłam nowy pairring. 
Oczami Jade
Wkrótce naszą czwórką wyszliśmy do Starbucksa. W trakcie drogi wyliśmy do You&I. 
- Dzień zły - odezwała się Rosalie gdy przekroczyliśmy próg kawiarni. Zajęliśmy wyznaczone nam miejsca, i w pewnym momencie ktoś podszedł do Zayna. Był to wysoki brunet z zielonymi oczami, i grzywką ułożoną na Biebera. 
- Idziesz? - wręczył Malikowi jakąś ulotkę. Nie czekając na odpowiedź, poszedł rozdawać dalej. 
- Idziemy do klubu? - zapytał szatyn. 
Rose zmarszczyła brwi.
- A będzie tam jedzenie? - zapytała grzebiąc słomką w swojej kawie. Tak, Rosalie zawsze używa słomek, gdy tylko jest taka możliwość. 
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Uznam to za tak - mruknęła dziewczyna. - Ale nie mogę pić. 
- To pójdziemy.

- Nie mam zamiaru ubrać tego gówna! - krzyknęła dziewczyna pokazując na granatową sukienkę. 
- Zapłacę ci!
- Co ci tak zależy? - zmarszczyła brwi.
- Dam sto. 
- Najpierw kasa - uśmiechnęła się Rosalie.
Sięgnęłam po portfel i szybko wygrzebałam z niego sto euro. 
Tym sposobem udało mi się wcisnąć Rose w sukienkę, ale ona zarzekła się że szpilek nie założy, bo się na nich wyglebie i to będzie moja wina. Jeśli chodzi o włosy, to cudem udało mi się jej zrobić kłosa.

Ja ubrałam fioletową sukienkę idealnie pasującą do moich pofarbowanych włosów. 
 Zeszłyśmy na dół i Zayn już otwierał buzię, jednak Ross mu przerwała.
- Nic nie mów - warknęła. Malik zaskoczony na mnie spojrzał, a ja tylko się triumfalnie uśmiechnęłam. Ponieważ klub był blisko, ja, Rose, Zayn i Nialler szliśmy pieszo. Niestety, przez całą drogę moja koleżanka nawijała że wygląda tak brzydko jak Zayn (wtedy uśmiechała się wrednie), że jestem okropna itd. Życie...
Gdy doszliśmy Rosalie od razu skierowała się do jedzenia, a za nią Zayn. Poszłam za nimi...

- Podaj mi tego naleśnika! - wydzierała się Rose. Przez całe dwie godziny siedziała i jadła, a Zayn dawał autografy. W końcu znudzona udałam się na balkon. Przystawiłam sobie krzesło, i podziwiałam Londyn. 
- Co tak sama siedzisz? - podszedł do mnie.
- Rosalie je, Zayn się z niej śmieje... Za głośno poza tym. 
Niall spojrzał na mnie krzywo, jednak nic nie powiedział.
- Ja też tego nie lubię - odezwał się w końcu. Siedzieliśmy chwilę krępującej ciszy. 
Oczami Nialla
 Przyglądałem się dziewczynie. Jej fioletowe włosy idealnie opadały na ramiona. 
- Byłem wczoraj w sklepie - zacząłem - Widziałem tam ciebie i jakiegoś chłopaka.
Jade zacisnęła usta w cienką linię, jednak słuchała dalej - Pokłóciliście się, i wiesz... Mogę wiedzieć o co chodziło?
Wiedziałem, że teraz będę musiał przebić mur, który dziewczyna budowała przez te siedemnaście lat. 
- Um, nie. 
- A ja jednak odpowiem sobie tak. Powiesz mi co się stało? - zapytałem obejmując Jade ramieniem. Zakrztusiła się śliną i zrobiła cała czerwona. Pewnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. BUM! Horan, proszę pani. 
- To był mój były chłopak - burknęła.
- Co się stało? Byłaś prawie tak wkurzona jak Rosalie której zabierze się jedzenie. 
- Cccccchhhhhhcccciaaaaałł do mnie wrócić. - jąkała się. W oczach dziewczyny zebrały się łzy. - Nie muszę ci mówić co zrobił, bo to logiczne. Coś gorszego niż zdrada. Nie wwwymówię tego... 
Wytrzeszczyłem oczy. Jades teraz już płakała. Przyciągnąłem ją do siebie. 
- Obsmarkam ci bluzke - pociągnęła nosem. 
Zaśmiałem się tylko pod nosem. 
Po jakimś czasie rozmowy wróciliśmy do środka. Dziewczyna położyła się w jakimś pokoju. Już miałem naciskać klamkę, gdy usłyszałem jej cichy głos.
- Zostań.
- Będziesz tego żałować.
- Ugh, chodź tu - mruknęła. Z uśmiechem skierowałem się do łóżka i położyłem obok niej. Przyciągnąłem Jade do siebie, a ta ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej i powoli zasypiała...
Oczami Jade
Otwierałam powoli oczy, a widok który zastałam nieco mnie zdziwił. Niebieskie Niallerowe tęczówki, przyglądały się mi. 
Automatycznie wyskoczyłam z łóżka. Po chwili przypomniałam sobie całą sytuację. Ale nie pamiętam jednego: czy ja się przebierałam? Miałam na sobie dużą, męską koszulkę. Spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Em... - zaczął niepewnie - Bo ty wczoraj zasnęłaś, w tej twojej sukience... No i pomyślałem że będzie ci niewygodnie... No i nie chciałem cię budzić - powiedział niepewnie wyczekując mojej reakcji.
Niall Horan był bardziej niewinny i delikatny. Nie chciał niczego robić na siłę, czy też nachalnie. Był bardziej z typu gentelmana, chodź nie można go tak nazwać. Po prostu był bardziej ułożony. 
 Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Przecież to Niall, a nie jakiś napalony zboczeniec. 
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się, a on odetchnął. 
- Chodź - złapał mnie za rękę, i zaczęliśmy szukać Rosalie. Gdy wyszliśmy, ona akurat wchodziła po schodach. Spojrzała na nas z niedowierzaniem, jednak wzruszyła ramionami i odeszła. Przeklnęłam pod nosem. Co byście pomyśleli gdybyście zobaczyli dwojga ludzi, z czego chłopak bez koszulki, a dziewczyna w koszulce chłopaka + trzymających się za ręce?  Na samą myśl o tym zaczerwieniam się. 
Niall objął mnie ramieniem i zeszliśmy na dół. Koniecznie musiałam się dowiedzieć co robiła Rose wyglądająca jak wiedźma. W dodatku będę musiała wytłumaczyć jej całe zajście. 
-----------------------------------------------
Nuda xD W następnym rozdziale wystąpi ojciec Jade, więc będzie się działo. Za mało Rayn xD
Dziękuję za ostatnie 6 komentarzy pod postem! Nawet nie wiecie jak się cieszę :D 
Do następnego!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ *-*
Alex
Za błędy przepraszam,ale piszę z telefonu.

środa, 23 kwietnia 2014

CZYTASZ=KOMENTUJESZ. TYM MNIE MOTYWUJESZ.

Ludzie!
Chciałabym was poinformować że mamy... 1000 wyświetleń! Strasznie się z tego powodu cieszę, skaczę z radości xD 
Dziękuję za każdy komentarz pozostawiany pod rozdziałami. Sprawiają one, że szczerzę się do monitora jak głupia :D
Jeśli chodzi o rozdział, to jestem już w połowie pisania. Jak wiecie są testy (ale ja jak zwykle się nie uczę). Nie wiem kiedy się pojawi, ale z pewnością niedługo. Będzie tam więcej Nialla i Jade, jak i Rosalie i Jade :) I oczywiście jakiś wypadek... xD W każdym razie w najbliższym czasie powinnam dodać ;) 
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz + wiele osób prosi bym oceniała i ich blogi. Proście śmiało, bo ja chcichram się do ekranu, że ktoś w ogóle mnie o TO prosi. Bardzo lubię czytać blogi, więc chętnie poczytam. 
Jakaś taka długa ta notka xD 
Do następnego! :*
Alex

A TAK OGÓLNIE WIDZIELIŚCIE YOU&I? W S P A N I A Ł E 

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 6

- Miło cię było spotkać, Dem - uśmiechnęłam się. 
- No niestety. Ruszam dalej w trasę, ale jeszcze się spotkamy! - dziewczyna mi pomachała.
Dzisiaj Demi wyjeżdżała. A szkoda. Wydaje się, że dzięki tej dziewczynie jestem bardziej czuła. Wierzyła we mnie, i to się liczy. Mnie się tak łatwo nie pozbędzie.

Gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami, od razu zwróciłam się do Zayna.
- Ej, chodź na spacer, muszę z tobą pogadać. - chłopak zrobił przerażoną minę na co ja wybuchnęłam śmiechem. - Spokojnie, nie jestem już taka agresywna.
- To chodź - chłopak uśmiechnął się i wziął mnie za rękę.
Gdy wyszliśmy, od razu poczułam chłód. Ziemia była przykryta grubą warstwą śniegu.
- Powinnam wziąć udział w xFactorze? - zaczęłam od razu. - Trwają zapisy.
- Zależy czy chcesz. Dla mnie było to życiową szansą - uśmiechnął się na to wspomnienie.
- Chyba pójdę. - mruknęłam.
- I dobrze! - klasnął w dłonie Malik.
Następne dziesięć minut chodzenia po Londynie, minęło na rozmawianiu o wszystkim, jak i o niczym. 
W jednej chwili usłyszałam jakieś piski.
- O mój boże to ta od Who Says! Ell, chodź zrobimy sobie zdjęcie! Mil będzie zazdrosna! - mówiła jakaś dziewczyna do swojej koleżanki.
- Nie mogę sobie wyobrazić miny Mashine! Haha! Albo Beanie! - zaśmiała się Ell.
Dziewczyny przekroczyły ulicę i już po chwili prosiły mnie o autografy i zdjęcia. Najśmieszniejsze jest to, że rozpoznały mnie, nie Zayna. Miałam z tego bekę do powrotu do domu. 
Nim się zorientowałam, zasypiałam w swoim łóżku...

Obudziło mnie pianie koguta. Skąd kogut w mieście, piejący o szóstej nad ranem?!
Nie zamierzałam tego odpuścić, i otworzyłam okno.
- Uciszcie tą debilną kurę, tutaj normalni ludzie próbują spać! - wydarłam się tak, że pewnie cały Londyn mnie usłyszał. 
Kogut nadal piał.
- Jeśli zaraz to coś się nie zamknie, to osobiście wyrwę temu dziób! - krzyknęłam ponownie. 
Z okna na przeciwko (z tego co widziałam) ktoś także zaczął się podnosić. 
- JA DOKŁADNIE TAK SAMO! - wydarła się dziewczyna, która uprzednio wychyliła się przez okno.
- Skąd kogut w mieście?!
- Zamknijcie dziób temu cholernemu bazyliszkowi!
- Wydłubie mu oczy!
- A ja ścisnę głowę tak, że mózg mu wyleci przez nos!
Przekrzykiwałyśmy się tak nawzajem, aż pianie ustało. W tym momencie mogłam się dopiero przyjrzeć dziewczynie. Miała długie pofarbowane włosy,i niebieskie oczy. Była lekko za chuda, jak na moje oko. 
- Udało nam się. - odetchnęłam i już miałam zamykać okno, gdy farbowana się odezwała.
- Hej, kochana nie tak szybko! Jade jestem. Zgaduję, iż masz do mnie podobny charakter - zachichotała.
- Może - odparłam i zmierzyłam ją spojrzeniem. Za brzydka to ona nie była. 



- No, to co?
- Co co? - zapytałam.
- Ugh. Spotkamy się? 
- Spoko - uśmiechnęłam się.
- Jeszcze mnie pokochasz, zobaczysz - powiedziała.
- Czy to ma być groźba? - zaśmiałam się.
- Być może - wystawiła mi język. - Wpadnę do ciebie później. 
- Okej. Rosalie jestem - uśmiechnęłam się po czym zamknęłam okno. 
W głębi serca cieszyłam się, że znalazłam bratnią duszę. Oczywiście nie znam do końca Jade, ale jestem pewna że się dogadamy. W dodatku, jest moją sąsiadką, nie to co Demi która mieszka w innym kraju.
- Kto rano wstaje, temu Zayn robi śniadanie! - wydarł się Malik z kuchni. Ogarnęłam się trochę i zeszłam na dół, gdzie czekali Niall i Zayn.
- Ey, Nialler, przeprowadzasz się? - zapytałam ze śmiechem. Horan ostatnio bardzo dużo u nas przesiaduje. 
- Chciałbym - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami. 
- Co dzisiaj mi przygotujesz? - zapytałam Zayna.
- Masz - rzucił we mnie bekonem, a ja wysłałam mu mordercze spojrzenie. - No co? - zaśmiał się pod nosem.
- I tak nie jestem głodna. - mruknęłam. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Przekonana że to Jade dosłownie rzuciłam się na klamkę. 
- Hej! - przywitała się dziewczyna. 
- Jakiego anioła tym razem przywiało? - zapytał Niall z pełną buzią co zabrzmiało jak "Akego anioa ym azem prywiało?"
- Moja nowa... Przyszła koleżanka. - zachichotałam.
Zayn się przywitał, a Nialler patrzył na Jade jak na obrazek. 
- Jade West - pomachała mu ręką przed nosem. - Halo! Żyjesz tam jeszcze?
- A tak - ocknął się chłopak. - Niall Horan. 
Ja i Zayn tamowaliśmy śmiech, poprzez zaistniałą sytuację. 
- To ja pojadę po zakupy - oznajmił Zayn który nadal powstrzymywał się przed wybuchnięciem chichotem. Nim się zorientowałam, chłopaka nie było. 
Jade patrząc krzywo na Nialla w końcu uścisnęła mu dłoń.
- Chodź - pogoniłam koleżankę, która była zagadywana przez Nialla. Chłopak zrobił zawiedzioną minę, jednak przestał nawijać.

- No to gadaj coś o sobie - zasiadłam na łóżku - Nie oczekuję, że powiesz wszystko. - zapewniłam.
- Okeeej. No więc nazywam się Jade West. Tak szczerze, to nigdy nie miałam przyjaciół. Dlaczego? No byłam orginalna. Nie ubierałam się tak jak inne dziewczyny. Zawsze mam pofarbowane włosy, bo przez to wyrażam swoją osobowość. Nie nawidzę różu, a kocham błękit i fiolet. Mieszkam z ojcem. - skrzywiła się.
- Ten twój ojciec to chyba nie jest za fajny - mruknęłam widząc jej minę.
- Taak. On jest alkoholikiem. Całe dnie nie ma go w domu, a jak już wraca to...
- Dobra. - przerwałam.
- Nie siedźmy w domu, tylko idźmy na kawę. Czego się gapisz, chodź! - zaśmiała się. 
- Okej, okej. 
Doskonale rozumiem Jade. Myślę, że się polubimy. Może jest bardziej dziewczęca niż ja, ale też nienawidzi połowy świata. 
- Tym razem ja po ciebie przyjdę - uśmiechnęłam się do Jade, a ta tylko potrząsnęła głową.
- Przyjdę i koniec. 
Dziewczyna głośno westchnęła po czym odprowadziłam ją do drzwi. 
- Przyjdź jak będziesz gotowa - powiedziała. W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. 
Po zamknięciu drzwi, skierowałam się do łazienki. Nic specjalnego nie zrobiłam, tylko założyłam turkusowe conversy, baseboolówkę, i białe rurki. Zabrałam telefon i po chwili stałam przed drzwiami koleżanki.

Po nieustannym pukaniu, postanowiłam wepchnąć się do środka. Miałam inne wyjście?
Po cichym przekroczeniu progu, widok który zastałam kompletnie mnie zszokował. Dziewczyna i ojciec bijący ją. 
Teraz to se nagrabił. Krew we mnie pulsowała.
Podeszłam do mężczyzny i z całej siły go odepchnęłam. 
- Jesteś nachlaną świnią! - wykrzyczałam - Jesteś głupim idiotą który zapomniał o tym że jego córka... Czekaj, nie. Ta dziewczyna nie może być nazywana twoją córką, ponieważ jest to największa istniejąca obraza - zaśmiałam się - Ale wiesz? Z takim traktowaniem to ja się nie spotkałam. Jakiś gruby snob, który uważa że wszystko mu wolno. Ale nie. - wymierzyłam mu siarczystego policzka - Jestem w stanie cię zabić. Pfff... Zrobiłabym to, gdybym tylko mogła - kopnęłam go w brzuch - Ale spodziewaj się policji w najbliższym czasie. - mówiąc to, zebrałam zdruzgotaną dziewcznę. W połowie drogi wyrwała się z mojego uścisku i popędziła do pana West. 
Jęknięcie, śmiech i huk - jedyne co wtedy słyszałam. 
Po chwili zadowolona dziewczyna opuściła pokój.
- I ja, i ty jesteśmy nienormalne - zachichotała.
Tak. W zupełności się z nią zgadzam. Nie ma to jak walnąć własnego ojca. O mój boże, jednak muszę znowu chodzić do psychologa. 
- Chodź, do Starbucksa - uśmiechnęłam się. 
- Nie mam prawa jazdy - skrzywiła się dziewczyna. 
- Pojedziemy z Zaynem - oznajmiłam.
- To ja po ciebie przyjdę. Haha, przechodzimy z domu do domu - zaśmiała się. 

Gdy znalazłam się w pokoju, na moim łóżku czekał Zayn. Poważny Zayn, to nie Zayn, więc nie mogę go nazwać Zaynem. 
- Będziesz musiała z nami pojechać na koncert. - oznajmił.
- No i? Nic strasznego - zaśmiałam się.
- Niektóre fanki cię nienawidzą - odparł, a ja zrobiłam minę typu "WTF?" - A tak poza tym stworzyli parring Rayn - wytłumaczył. Westchnęłam. 
- Kiedy ten koncert? - zapytałam w końcu.
- Za dwa dni. 
Debil, dupek, idiota. Debil, dupek, idiota. To powtarzałam sobie ze złością, gdy z pod łóżka wyłonił się Niall i oblał mnie wodą. Później dało się słyszeć chochot Zayna. Ze mną się nie zadziera. 
-----------------------------------------
Ej, ja was chyba zabiję xD Czemu rozdziały czyta około 30 osób a komentuje... 0? 
Okej, zdaję sobie sprawę, że ten blog jest do dupy, no ale weźcie xD 
Jestem głupia. Co rozdział jest ktoś nowy O.o Jade jest w bohaterach, i teraz się zastanawiam: Czy mam pisać też oczami Jade, która będzie powiązana z Horanem? Dobra, i tak nikt z czytających nie odpowie mi na to pytanie :3 Za błędy jak zwykle przepraszam... Miałam tyle czytelników, zmienione konto i gówno xD Pisanie mi teraz nie wychodzi.
Alex