wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 2

Mężczyzna zaciągnął mnie do jakiejś ciemnej uliczki.Tu wszystkie uliczki są ciemne. Henry, pomyliłam się, a ty się czepiasz. Wracając.
Zaczęłam się wyrywać, wiercić i kopać chłopaka, jednak to wiele nie dawało. Dostałam porządnego kopniaka w brzuch. Syknęłam z bólu. Teraz to przegiął.
- Debilny kryminalista! - wrzasnęłam wyrywając się z jego uścisku.

 Można powiedzieć że wpadłam w trans. Kopałam go, waliłam z pięści. Najprawdopodobniej złamałam mu nos, ale pomińmy ten fakt. Gdy spojrzałam ja chłopaka zobaczyłam tylko charakterystyczne loki. No nic.
Stałam chwilkę patrząc jak się zwija z bólu, a następnie wybuchłam śmiechem.
- Tani kolego - odezwałam się - Mnie się nie okrada. To ja kradnę, zabijam i się ścigam. Jestem Rosalie Green, miło mi. - jego mina szybko zrzedła. Spojrzał na mnie przerażony po czym uciekł. Stałam tak jeszcze przez chwilę. Bać się? Mnie? No może prawidłowo, ale wzdrygnął się na moje imię i nazwisko. Może ktoś mnie tu zna? Ciebie nie znać? Śmierdzi od Ciebie na kilometr. Hihi. Henry, jesteś głupi, zamknij japę. Szybkim krokiem wyszłam z ciemmej części miasta. Nim się obejrzałam byłam przed domem. No właśnie... Nie wspomniałam że jestem cała w krwi. Znaczy mój brzuch. 
- Jestem! - krzyknęłam chcąc szybko udać się do mojego pokoju. Niestety Zayn mi przeszkodził. 
-Ross, zacze... - odezwał się Malik łapiąc mnie za nadgarstek - Matko, co ci się stało?! - wykrzyknął. 
- No bo... Wywróciłam się - oznajmiłam.
- I tak rozcięłaś sobie brzuch?! 
- Wyglądasz jak skunks z tą pasemką. - zachichotałam. 
- Dziękuje. Idź, zrób coś z tym. Dowiem się o co chodzi.
- Nie obchodzi mnie czy się dowiesz czy nie. - fuknęłam i skierowałam się do mojego pokoju. Padłam na łóżko i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nic nadzwyczajnego. Ładne, zielone ściany, biała podłoga i podobnego koloru meble.Lekko dziecinny jednak Zayn uważa że lubię zielony. To nie znaczy że musze mieć taki pokój! Mimo wszystko nie był taki zły.


O co chodziło temu człowiekowi? Nie mam wrogów. Dobra, nie oszukujmy się, mam ich pełno. Co najmniej 17399402. Żeby chcieć zabić mnie? Nie sądzę, by miał słuszne powody.
Usłyszałam ciche pukanie. Okazało się, że był to Skunks. Masz rację Henry. 
- Nie mam zamiaru cię przepraszać. - wyszczerzył się Skunks. - Jutro poznasz Nialla, Liama, Louisa i Harrego, który jest w szpitalu. Pojedziemy na wywiad.
- Spoko - uśmiechnęłam się do Zayna. Chwilę... Dlaczego ten Sarry jest w szpitalu?!
------------------------------------------------
Mamy drugi rozdział  :D 
Wiem, zepsułam. Jak już pisałam rozdziały będą któtkie ale częste ; )   Po 3 rozdziale zapewne będę miała więcej czytelników bo się udostępnie xD 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Alex :3

2 komentarze: